Sunday, 30 August 2009

Rok później

Za oknem gęsty upał. W środku przyjemnie burczy klimatyzacja. Pół Hiszpanii wraca dziś z wakacji w takich samych warunkach. Kiedy wyjeżdżaliśmy, zaczynała się operación salida. Dziś, w ostatnią niedzielę wakacji, trwa operación retorno. Ale my już jesteśmy z powrotem. Po trzech tygodniach podróży od osoby do osoby dotarliśmy jak po sznurku z powrotem do miejsca, które teraz nazywamy domem.

Rok temu oglądaliśmy w tym upale lekkoatletykę na Olimpiadzie. W tym tygodniu oglądaliśmy lekkoatletykę na Mistrzostwach Świata w Berlinie. Rok temu nie wiedzieliśmy, gdzie pojedziemy po Madrycie. Teraz wciąż tego nie wiemy, chociaż może troszkę mniej. Rok temu nie mogliśmy ogarnąć rozmiaru tego miasta i różnorodności tego kraju. Teraz owszem, więc pogodziliśmy się już z faktem, że nie zdążymy ich całych poznać zanim ruszymy dalej.

Zatem niewiele się zmieniło. A jednak towarzyszy nam dziwne uczucie, że czegoś się nauczyliśmy, dowiedzieliśmy, że lepiej znamy siebie samych i siebie nawzajem. Mamy też chyba lepsze poczucie czasu . Tego, jak ucieka, razem z nieodwiedzonymi miejscami, niepoznanymi ludźmi i nieopanowanymi sferami języka.

Tylko upał nadal pozostawia nas bezradnymi, zupełnie tak jak na początku.

A year on

Outside a thick heat. Inside the air-conditioning is humming pleasantly. Half of Spain is on their way back home from holidays in the same conditions. When we were leaving, the operación salida was about to begin. Today, on the last Sunday of the summer holidays, operación retorno is under way. But we are already back. After three weeks of travelling from one person to another we reached the place we now call home.

A year ago in this heat we were watching the light athletics at the Olympics. This week we have been watching the light athletics at the World Championships in Berlin. A year ago we didn´t know where we would go after Madrid. We still don’t know, but maybe a little bit less. A year ago we couldn’t get our heads round the size of this city and the diversity of this country. Now we can, so we came to terms with the fact that we won’t manage to get to know them completely before we move on.

So not much has changed. And yet we have a strange feeling that we have learned something, found something out, that we know ourselves and each other better. We probably also have a better sense of time. Of the fact that our time in Spain is running out alongside unseen places, unmet people and unlearned areas of the language.

Just the heat still leaves us helpless, just like at the beginning.