Sunday, 19 October 2008

On the defensive

It’s not very often you hear the words Spanish football and defensive in the same sentence but this week Spanish football and with it Spanish society have been on the defensive. This week most of the media chat has been about football but not about actions on the pitch. Firstly, Atletico Madrid were punished by UEFA for crowd trouble, police brutality and alleged racist chanting at their last home Champions League match with Marseille. Altetico were fined quite substantially and ordered to play their next two Champions League home matches outside of Madrid. Following on from that, the English FA announced that they want next years friendly in Spain to be played outside of Madrid as they don’t want a repeat of the racist chanting they experienced on their last visit to Spain. The reaction in Spain has been fierce. Both stories have dominated the Spanish media during the last week. The controversy has even become political, with senior politicians, including the President, criticising both UEFA and the English FA.

Now, no country likes being criticized, especially by an organization as ridiculously hypocritical as UEFA, however the reaction in Spain has been one of total denial. Total denial that the Spanish police acted in any way over the top when they confronted Marseille fans in Madrid. Total denial that racism is a problem in Spanish football. Even total denial that there were racist chants at the previous Spain vs England match. Spain’s answer has been that of a conspiracy theorist. Firstly, the UEFA decision came about because of UEFA’s French President, Michel Platini. This conspiracy theory may not too far off the mark. The decision by UEFA was certainly severe, especially considering that Marseille received absolutely no punishment. Then again, anyone who knows how UEFA works, knows that they are a bizarre organization who make decisions on an ad-hoc basis. The second conspiracy theory is that the English FA made their decision in a bid to damage Madrid’s Olympic bid. This conspiracy theory is much stranger and doesn’t really make any sense, however so fierce is the denial that it has been accepted as probable. Anything sounds better than accepting that racism is a problem in Spanish football.

I believe Spanish society is one of the most open societies in Europe. Spaniards generally have a live and let live attitude. However, when it comes to confronting some of their uglier problems, this openness disappears. I watched various discussions shows on this topic and I heard only one dissenting voice, an older man who blamed the Spanish FA for not dealing with Luis Aragones when he called Thierry Henry a Black S**t. However he was shouted down by the rest of the panel, including the host of the programme.

Atletico are fighting the charges against them and might very well win, clearing their name and that of the Spanish police. The Spanish media will be happy and things will go back as they were. However, unless Spaniards confront the uglier problems in their society and unless something serious is done to tackle racism in Spanish football and there is serious discussion about the behaviour of the Spanish police towards foreign football fans, then we will be back here again. If that does happen, then Madrid’s Olympic bid may well be damaged after all.

W defensywie

Nieczęsto słyszy się słowa hiszpański futbol i defensywa w jednym zdaniu, ale w tym tygodniu hiszpański futbol, a w raz z nim hiszpańskie społeczeństwo było właśnie w defensywie. Tematem większości rozmów w mediach w tym tygodniu była piłka nożna, jednak nie piłka nożna na boisku. Po pierwsze, Atletico Madrid zostało ukarane przez UEFA za kłopoty z publicznością, brutalność policji i domniemane rasistowskie okrzyki podczas ich ostatniego meczu u siebie z Marsylią w ramach rozgrywek Ligii Mistrzów. Atletico zostało ukarane dość sporą grzywną. Oprócz tego, nakazano im rozegrać dwa kolejne mecze Ligii Mistrzów poza Madrytem. Po drugie, "The English Football Association" ogłosił, że chce aby przyszłoroczny mecz towarzyski w Hiszpanii także został rozegrany poza Madrytem, ponieważ nie chce powtórki rasistowskich okrzyków, jakie angielska drużyna doświadczyła rok temu podczas swojej ostatniej wizyty w Hiszpanii. Reakcja w Hiszpanii była gwałtowna. Obie hsitorie zdominowały hiszpańskie media. Kontrowersja upolityczniła się, kiedy starsi politycy, włączając premiera, zaczęli krytykować i UEFA, i "The English FA".

Cóż, żaden kraj nie lubi być krytykowany, zwłaszcza przez organizację tak idiotycznie hipokrytyczną jak UEFA, jednak reakcja w Hiszpanii polegała na negacji. Całkowitej negacji tego, że hiszpańska policja zbyt mocno zareagowała podczas konfrontacji z fanami Marsylli w Madrycie. Całkowitej negacji, że rasizm jest problemem w hiszpańskiej piłce. Całkowitej negacji nawet na temat rasistowskich okrzyków podczas ostatniego meczu Hiszpania-Anglia. Odpowiedź Hiszpanii przypomina odpowiedź teoretyka konspiracji. Zatem po pierwsze, decyzja UEFA zapadła z powodu francuskiego prezydenta UEFA, Michel’a Platini. Ta teoria może wcale nie być tak odległa od prawdy. Decyzja UEFA była bez wątpienia surowa, zwłaszcza że Marsylia nie otrzymała zupełnie żadnej kary. Z drugiej strony, ten, kto wie jak działa UEFA, wie również, że jest to dziwaczna organizacja, która często podejmuje decyzje ad hoc. Drugą teorią jest, że "The English FA"podjął swoją decyzję, aby wyrządzić szkodę kandydaturze Madrytu do Olimpiady. Ta teoria jest o wiele dziwniejsza i nie ma zbyt wiele sensu, jednak negacja jest tak silna, że została ona zaakceptowana jako prawdopodobna. Wszystko wydaje się lepsze niż zaakceptowanie faktu, że hiszpański futbol ma problem z rasizmem.

Myślę, że hiszpańskie społeczeństwo jest jednym z najbardziej otwartych w Europie. Hiszpanie na ogół mają podejście zgodne z zasadą „żyj i daj żyć innym”. Jednak jeśli przyjdzie im stanąć twarzą w twarz ze swoją brzydszą stroną, ich otwartość znika. Obejrzałem wiele debat na ten temat i usłyszałem tylko jeden głos niezgody, głos starszego mężczyzny, który obwiniał "Real Federación Española de Futbol" za to, że nie zajęto się Lusiem Aragonesem, kiedy ten nazwał Thierry Henry czarnym g***em. Mężczyzna ten został jednak zagłuszony przez resztę panelu dyskusyjnego, łącznie z gospodarzem programu.

Atletico walczy przeciwko oskarżeniom skierowanym w klub, i jest bardzo możliwe, że wygrają, oczyszczając imię hiszpańskiej policji oraz własne. Hiszpańskie media będą zadowolone i wszystko wróci do normy. Jednakże jeśli Hiszpanie nie stawią czoła brzydszej stronie społeczeństwa, jeśli nie zostaną podjęte poważne kroki, aby uporać się z rasizmem w hiszpańskiej piłce i jeśli nie odbędzie się poważna dyskusja o zachowaniu hiszpańskiej policji względem zagranicznych kibiców, to znów wrócimy do tego samego punktu. Jeśli tak się stanie, faktycznie może to zaszkodzić kandydaturze Madrytu.

Światełko w tunelu

Najpierw są duże, ciężkie drzwi. Muszę użyć całej siły moich ramion, by je otworzyć. Wystarczy, że je uchylę, a dziwny wiatr wciąga mnie do środka. Kiedy drzwi się zatrzaskują, wiatr ustaje. Czasami jest tak silny, że jeśli idę pod wiatr, to mam ochotę zawrócić i pozwolić się mu porwać. Ten wiatr lata własnymi tunelami, pojawia się i znika. Czasami wydostaje się na powierzchnię, aby podwiewać spódnice nieostrożnych dziewcząt.

Potem wszystko dzieje się bardzo szybko. Bilet, kierunek, ruchome schody, ludzie, peron. I, w końcu, niezawodny, zawsze na czas, przyjeżdża pociąg. Cudowna gąsienica. Podziemne rozwiązanie nie z tej ziemi. Magiczna kapsuła czaso-przestrzeni.

Jestem na jednej z 231 stacji metra. Na jednej z 12 linii. Na jednym z 282 kilometrów. Na jednej z nitek w wielkiej sieci miejskiego pająka. Wsiadam i płynę. Nie ma gwałtownych skrętów, nie ma wściekłych kierowców autobusów, którzy zestresowani ruchem na ulicach, wyżywają się na hamulcu. Płynę i myślę o pośpiechu, który jest nade mną. O upale, od którego odpoczywam. O deszczu, którego unikam. O korkach, które mnie nie zatrzymują. O stresie, który mnie omija. O miejskim hałasie, którego nie słyszę. I o tym, że kiedy tak sunę dziesiątki metrów pod ziemią, przez chwilę jestem słodko nieosiągalna.



http://www.youtube.com/watch?v=GqfbvYbSImA

http://www.youtube.com/watch?v=hUuUw5rsouA

http://www.youtube.com/watch?v=IlqRMhU_xgQ

A light in the tunnel

First there is a big, heavy door. I need to use all the strength of my arms to open it. The moment it opens, a strange wind pulls me inside. When the door shuts, the wind stops. Sometimes, if I want to walk against it, I feel like turning around and letting it carry me away. This wind blows through its own tunnels, it appears and dissapears. Sometimes it breaks through to the surface and lifts up the skirts of careless girls.

And then everything happens very quickly. A ticket, a direction, an escalator, people, a platform. And at last, unfailing, always on time, a train arrives. A marvellous caterpillar. An underground solution not from this planet. A magical capsule of spacetime.

I’m at one of the 231 stations of the metro. On one of the 12 lines. On one of the 282 kilometres. On one of the threads of a huge city spider’s web. I get on and float. There are no sudden turns, there are no raging bus drivers who, stressed by traffic, take it out using their brakes. I float and think about the haste that is above me. About the heat that I’m taking a rest from. About the rain that I’m avoiding. About the traffic jams that aren’t stopping me. About the stress that is evading me. About the city noise that I can’t hear. And about the fact that while I’m gliding like this tens of metres underground, I’m blissfully unavailable.

http://www.youtube.com/watch?v=GqfbvYbSImA

http://www.youtube.com/watch?v=hUuUw5rsouA

http://www.youtube.com/watch?v=IlqRMhU_xgQ