Thursday, 25 November 2010

Terapia antyjesienna

W końcu nadszedł czas na od dawna zapowiadane przepisy!

Dzisiaj prosta przekąska o właściwościach antydepresyjnych, antydeszczowych, antyjesiennych.

Składniki: morcilla de Burgos (najbardziej znany rodzaj hiszpańskiej kaszanki), jedno mango (można zastąpić brzoskwinią). Oliwa z oliwek do smażenia.

Co tu dużo opisywać: mango obrać i pokroić. Morcillę pokroić w plastry grubości około 1.5 cm. Smażyć na wolnym ogniu z obu stron.

przepisy

ps. Należy uważać aby jedzenie pozostawione na pataleni nie przypaliło się w trakcie robienia zdjęć ;)

Wednesday, 24 November 2010

Słowniczek wyrazów często używanych

Abażur, brudnozielony, czarnoksiężnik, donikąd, Eskimos, falochron, gdzieniegdzie, hardy, Iliada, jak gdyby, krużganek, lekkoduch, łodyżka, makulatura, niepohamowany, obopólny, ósmoklasista, przyrząd, rzęsisty, stutysięczny, śledź, tężyzna, urażony, wstążeczka, znienacka, źdzbło, żyłka – oto wybór słów ze „Słowniczka wyrazów często używanych,których pisownię warto zapamiętać”, umieszczonego między rozdziałem na temat przecinka i zbioru dyktand w małej niebieskiej książeczce o kujońskim tytule „Ortografia na bardzo dobry”, wydanej w Warszawie w 1994 roku.

Nie wiem, czy wyżej wymienone to najważniejsze słowa w naszym słowniku, spodobała mi się jednak ta alfabetyczna lista wyrazów wyjętych z kontekstu, zgrupowanych według innego niż zwykle kryterium. Bo jak często rozprawiamy o abażurach,ósmoklasistachi brudnozielonych wstążeczkach?

Moja ortograficzna książeczka pełna jest zasad i przykładów, wszystko układa się w miarę logicznie jeśli skupić się na regułach polskiej ortografii. Jeśli jednak zapomnieć o tej niewdzięcznej misji szerzenia poprawnej pisowni, to ukażą się nam połączenia intrygujące nie tylko ortograficznie ale również – aż strach to powiedzieć – poetycko.

I tak na przykład, słowa „drzemać” i „modrzew” stoją koło siebie nic a nic nie przypuszczając, jak dobrze się uzupełniają. „Wszystko” i „zawsze” niby reprezentuję wyjątki pisowni „rz”, ale tak naprawdę są młodzieńczym wyznaniem miłości. „Łóżko, wzwyż, żarówka” mogłyby być opisem skromnej sypialni, „schyłek, schab, wschód” przepowiednią na temat kolejnego źródła świńskiej grypy, a lista nazw pisanych wielką literą przyprawia o zawrót głowy, jeśli wyobrazić sobie podróż z przystankami na trasie „Kreta”, „Wyspy Owcze”, „Półwysep Bałkański”.

Mój ulubiony rozdział to mimo wszystko „Pisownia wyrażeń przyimkowych i przyimków złożonych”. Znaleźć tam można następującą listę wyborów i sytuacji życiowych: „na przemian”, „po kryjomu”, „w poprzek”, „na przełaj”, „w zamian”, „na wyrost” oraz dwa wyjątki: „nawzajem” i „poniewczasie”.

Na koniec kilka perełek z wspomnianego już rozdziału na temat przecinka:
„Tegoroczny młodzieżowy festiwal przebiegał nadzwyczajnie spokojnie.”
„Dozorca był niesympatyczny, ale pracowity.”
„Piotrze, zadzwonię wieczorem do ciebie.”
Oraz gwóźdź odcinka:
„Marta jest, moim zdaniem, niezwykle uprzejma.”

Tuesday, 23 November 2010

Słupki i krzywe, czyli o pogodzie

O listopadzie można też w tonie bardziej praktycznym – w postaci słupków i krzywych. I tu bez niespodzianek – w listopadzie pada najwięcej. To znaczy potwierdzają się podejrzenia wysnute na gruncie obserwacji – pada mniej więcej co 15 minut, czyli nie dość czasu żeby suchą głową wyskoczyć do sklepu na rogu kiedy skończy się wino, mąka, jajka.

Co do temperatury, będzie jeszcze parę stopni zimniej, ale za to z mniejszą ilością deszczu, co oznacza, że czapki raczej zostaną w szufladzie, oprócz tych dni, kiedy miasto przeszyje zimny, górsko-morski wiatr.

Dla porównania: listopadowe opady w Krakowie to średnia 45 mm, w Glasgow 130mm. W Santander 144mm. Innymi słowy, dla jednych z deszczu, dla innych z mżawki pod rynnę.

From el blog - santander

Źródło: http://es.wikipedia.org/wiki/Santander na podstawie Instituto Nacional de Meteorología.

Monday, 22 November 2010

Jest listopad

Jest listopad. Za chwilę święta. Będziemy mogli przejrzeć się w oczach dawno niewidzianych bliskich. Będzie dużo jedzenia. Będzie herbata z mlekiem i długie poranki w piżamach. Będą chwile przyjemne i słodkie. Będzie też zakłopotanie i niezrozumienie, konlifkty opinii i interesów, różnice w planach na przyszłość. Będzie wojna o ostatni kawałek sernika. Wojna o kanapę. O to, kto robi następny kubek. Oprócz tego spacery, sprzątanie, patrzenie na śnieg, mokre skarpetki na kaloryferze, siedzenie przy kominku, przy winie, przy kuchennym stole. Bezsensowne zdjęcia.

Jest listopad. Trzeba walizkę wyjąć spod łóżka, otrzepać ją z kurzu, przygotować na pielgrzymkę, którą jak my podejmą inni, zmuszeni mieszanką obowiązku i tęsknoty.

Jest listopad. Urząd miasta wywiesił już dekoracje, jeszcze niazapalone mokną w deszczu, szarpane wiatrem. W oknach wystawowych już czerwono. Tu i tam choinki. Śmiesznie trochę wyglądają na tle palm i fal.

Jest listopad. Czas szukać prezentów.

Jest listopad. Przed oczami mam klify i plaże jeszcze niepogrążone w deszczu.

Za pół roku będzie maj.

Sunday, 21 November 2010

Wspomnienia fotograficzne 2

From el blog - santander



Jechaliśmy zawiłą drogą przez zielone wzgórza, z morzem po prawej i górami po lewej stronie. Bez mapy ani GPSu, jechaliśmy raczej bez celu, od czasu do czasu szukając drogi prostopadłej do morza.


Było cieplej niż się wydaje na zdjęciu. Było głośno od wiatru i parking był pusty. Na skałach stał rybak, w okół niego biegał mały pies, obszczekując albo nas, albo sztorm.


Woda miała temperaturę powietrza, a fale krzyżowały się w trójkątnej zatoce, wciągając niepostrzeżenie w morze. Skakanie na tych dzikich falach przeniosło nas kilkanaście lat wstecz, kiedy w innej zatoce i na innych falach szalonych od sztormu przyszło nam dzielić podobny moment dziecinnej radości.


Z powrotem w aucie mieliśmy słone wargi, potargane włosy i zupełnie nowe ciało – odświeżone, młodsze, beztroskie i gotowe do dalszej drogi.


Zatrzymaliśmy się znów jakieś pół godziny później. W prostym nadmorskim barze szczęśliwi i radośni rozmawialiśmy pochłaniając kawałek tortu i popijając kawą. Bar musiał być naprawdę nieciekawy, bo nie zrobiliśmy tam żadnego zdjęcia. A jednak – jego wspomnienie jest jasne i silne. Nie zmywa się ono z innym, jedynie wzmacnia siłę wszystkich pozostałych wspomnień z kategorii ‘kawa w wybranym na chybił trafił nadmorskim barze’.