Sunday 21 November 2010

Wspomnienia fotograficzne 2

From el blog - santander



Jechaliśmy zawiłą drogą przez zielone wzgórza, z morzem po prawej i górami po lewej stronie. Bez mapy ani GPSu, jechaliśmy raczej bez celu, od czasu do czasu szukając drogi prostopadłej do morza.


Było cieplej niż się wydaje na zdjęciu. Było głośno od wiatru i parking był pusty. Na skałach stał rybak, w okół niego biegał mały pies, obszczekując albo nas, albo sztorm.


Woda miała temperaturę powietrza, a fale krzyżowały się w trójkątnej zatoce, wciągając niepostrzeżenie w morze. Skakanie na tych dzikich falach przeniosło nas kilkanaście lat wstecz, kiedy w innej zatoce i na innych falach szalonych od sztormu przyszło nam dzielić podobny moment dziecinnej radości.


Z powrotem w aucie mieliśmy słone wargi, potargane włosy i zupełnie nowe ciało – odświeżone, młodsze, beztroskie i gotowe do dalszej drogi.


Zatrzymaliśmy się znów jakieś pół godziny później. W prostym nadmorskim barze szczęśliwi i radośni rozmawialiśmy pochłaniając kawałek tortu i popijając kawą. Bar musiał być naprawdę nieciekawy, bo nie zrobiliśmy tam żadnego zdjęcia. A jednak – jego wspomnienie jest jasne i silne. Nie zmywa się ono z innym, jedynie wzmacnia siłę wszystkich pozostałych wspomnień z kategorii ‘kawa w wybranym na chybił trafił nadmorskim barze’.

1 comment:

mirek said...

Takich plaż było kilka ale ta, którą masz na myśli, była fantastyczna.Cupabia! To tam przełamywałaś barjery, poznawałaś nowe czasami "przerażające" rzeczy,uczyłaś się przyrody.