Monday 8 November 2010

Coś śmiesznego

Jeden z moich stałych czytelników poprosił mnie ostatnio, żebym napisała coś śmiesznego.

Z czego by się tu pośmiać?

Na przykład z pingwinów. Jest tu małe zoo, w zasadzie nawet nie zoo, tylko trzy baseny z morską wodą odgrodzone od fal kilkoma skałami. W pierwszym basenie szaleją lwy morskie (wyglądają groźne, nikomu nie do śmiechu). W drugim basenie moczą się foki (tu robi się cieplej, one całkiem zabawnie wyglądają kiedy wyjdą z wody, biedne niezdary). W trzecim stoją w małej grupie pingwiny (na ich widok każdy się uśmiecha, poprawia się ludziom humor i inne tego typu pozytywne objawy). Jak się nad tym zastanowić – owszem, miło i przyjemnie w tym zoo – ale nic śmiesznego.

Tymczasem niedawno wspomniany rozejm został gwałtownie zerwany. Fale mają od 7 do 9 metrów (skoro mowa o zoo, to żyrafa ma między 4.5 a 5.5 metrów, słoń nieco ponad 4). Wiatr w porywach do 100 kilometrów na godzinę. Do tego deszcz – nie tyle padający co latający we wszystkich możliwych kierunkach. Razem wygląda to wszystko niesamowicie, tyle złości, energii, dramatyzmu, takie rozszalenie. Taki się człowiek nagle mały robi, taki zmartwiony o to, jak dostanie się z pracy do domu suchą stopą i czy uda się jeszcze po drodze zrobić zakupy w supermarkecie.

Około 17.00 ostatnia przerwa w lekcjach, z kubkiem ciepłej herbaty w dłoni rozmawiam z uczniami, rzecz jasna głównie o pogodzie. (Naprawdę trudno jest odkleić oczy od szyby, tak ten huragan wciąga!). Aż nagle jeden z uczniów mówi: Tak naprawdę jestem z Kuby. Dla mnie ta pogoda to nic specjalnego. Huragan to jest wtedy, kiedy latają stoły i rowery.

Po kilku słowach ni to podziwu, ni to niedowierzania, szybko zmieniamy temat. Uczeń z Kuby jest bardzo miły i nie miał nic złego na myśli, a jednak udało mu się tymi stołami i rowerami ośmieszyć to nasze przejęcie, to pogodowe poczucie wyższości tych, którzy mieszkają na dzikiej, nieokiełznanej północy (twardziele!) nad tymi, którzy mieszkają na spokojnym, ugrzecznionym południu (mięczaki!)

Najlepiej śmiać się z siebie samego. Nigdy nie braknie tematu.