Jest listopad. Za chwilę święta. Będziemy mogli przejrzeć się w oczach dawno niewidzianych bliskich. Będzie dużo jedzenia. Będzie herbata z mlekiem i długie poranki w piżamach. Będą chwile przyjemne i słodkie. Będzie też zakłopotanie i niezrozumienie, konlifkty opinii i interesów, różnice w planach na przyszłość. Będzie wojna o ostatni kawałek sernika. Wojna o kanapę. O to, kto robi następny kubek. Oprócz tego spacery, sprzątanie, patrzenie na śnieg, mokre skarpetki na kaloryferze, siedzenie przy kominku, przy winie, przy kuchennym stole. Bezsensowne zdjęcia.
Jest listopad. Trzeba walizkę wyjąć spod łóżka, otrzepać ją z kurzu, przygotować na pielgrzymkę, którą jak my podejmą inni, zmuszeni mieszanką obowiązku i tęsknoty.
Jest listopad. Urząd miasta wywiesił już dekoracje, jeszcze niazapalone mokną w deszczu, szarpane wiatrem. W oknach wystawowych już czerwono. Tu i tam choinki. Śmiesznie trochę wyglądają na tle palm i fal.
Jest listopad. Czas szukać prezentów.
Jest listopad. Przed oczami mam klify i plaże jeszcze niepogrążone w deszczu.
Za pół roku będzie maj.
2 comments:
oczy już się błyszczą i czekają na przeglądanie :)
m.
nawzajem! juz bardzo niedlugo...
Post a Comment