Rzecz jasna nie narzekamy na rzeczy oczywiste. Jest gorąco, duszno, lepko, pocę się ja, pocą się sprzedwacy lodów, babcie, śmieciarze, biznesmeni, paniusie z pieskami, pieski też się pocą, poci się Almodovar i królowa, a potem łapiemy przeziębienie klimatyzacyjne i mamy katar w środku lata (i na środku pustyni), i aż nam głupio z tego powodu, no bo jakże tak, w sandałach i zażywać Strepsils? Jest gorąco i już.
Podobnie jest z rozmiarem. Madryt jest duży, w głowie się nie mieści, metru ucieka systematycznie, rosnąc ciągle i w liczbach, i w metrach kwadratowych, chciwy i dumny, rozkłada się z rozmachem i ciągle mu mało, mapy popadły w depresje, a najbliższe mu miasteczka nie śpią po nocach ze strachu przed pożarciem. Jest duży i już.
Ale ludzie to co innego. Ludzie to nie jest czynnik stały. Ludzie się zmieniają, ewoluują, ciągle dążą do lepszego. Ludzie to nie jest rzecz oczywista. Ludzi nie można z niczym porównać. Od ludzi wymaga się więcej.
W takim razie narzekanie na ludzi jest uzasadnione. Skoro mają tą jedyną w swoim rodzaju umiejętność stawania się kimś lepszym z dnia na dzień, okrucieństwem byłoby nie nakłaniać ich do choćby sporadycznego używania tego niebiańskiego talentu.
A zatem uparty i niegrzeczny kasjer w banku, wrzeszczące dzieci, bezmyślni kierowcy, właściciele mieszkań uprzedzeni do obcokrajowców, kelnerzy obrażeni na cały świat, właściciele psów, którym nie chce się schylić – oni wszyscy i wielu innych zasługują na odrobinę konstruktywnej krytyki. Na gest protestu, słowo sprzeciwu.
Nie nam jednak przeznaczona jest ta rola. Prawda jest bardzo prosta – jesteśmy tylko jednymi z wielu, którym zawsze ktoś może zasugerować, że przykazań należy przestrzegać.
Niechaj ten, kto chce narzekać, powróci do kraju, z którego pochodzi. Jeśli twoja znajomość języka nie jest dość dobra, ułatwią ci zadanie i przejdą na angielski.
If you don’t like it here, why don’t you go back to your country?
Tu porozumienie się kończy. Bo odpowiedź na to pytanie wcale nie jest już taka prosta.
Podobnie jest z rozmiarem. Madryt jest duży, w głowie się nie mieści, metru ucieka systematycznie, rosnąc ciągle i w liczbach, i w metrach kwadratowych, chciwy i dumny, rozkłada się z rozmachem i ciągle mu mało, mapy popadły w depresje, a najbliższe mu miasteczka nie śpią po nocach ze strachu przed pożarciem. Jest duży i już.
Ale ludzie to co innego. Ludzie to nie jest czynnik stały. Ludzie się zmieniają, ewoluują, ciągle dążą do lepszego. Ludzie to nie jest rzecz oczywista. Ludzi nie można z niczym porównać. Od ludzi wymaga się więcej.
W takim razie narzekanie na ludzi jest uzasadnione. Skoro mają tą jedyną w swoim rodzaju umiejętność stawania się kimś lepszym z dnia na dzień, okrucieństwem byłoby nie nakłaniać ich do choćby sporadycznego używania tego niebiańskiego talentu.
A zatem uparty i niegrzeczny kasjer w banku, wrzeszczące dzieci, bezmyślni kierowcy, właściciele mieszkań uprzedzeni do obcokrajowców, kelnerzy obrażeni na cały świat, właściciele psów, którym nie chce się schylić – oni wszyscy i wielu innych zasługują na odrobinę konstruktywnej krytyki. Na gest protestu, słowo sprzeciwu.
Nie nam jednak przeznaczona jest ta rola. Prawda jest bardzo prosta – jesteśmy tylko jednymi z wielu, którym zawsze ktoś może zasugerować, że przykazań należy przestrzegać.
Niechaj ten, kto chce narzekać, powróci do kraju, z którego pochodzi. Jeśli twoja znajomość języka nie jest dość dobra, ułatwią ci zadanie i przejdą na angielski.
If you don’t like it here, why don’t you go back to your country?
Tu porozumienie się kończy. Bo odpowiedź na to pytanie wcale nie jest już taka prosta.
No comments:
Post a Comment