Monday, 8 February 2010

Zwiedzanie niedokończone

Jak dobrze, że nie można wszystkiego zobaczyć. Że zawsze jakaś ulica się schowa, jakieś muzuem się zamknie zanim je znajdziemy, jakaś kolejka górska nie będzie działać z powodu wiatru, pociąg do podmiejskiej wioski ucieknie z peronu. Któregoś placu nie znajdziemy, apetytu nie starczy nam na każdy przysmak, a panorama polecana w przewodniku chwilowo rozpłynie się w deszczu. Zgubimy się w drodze do parku, będziemy zbyt zmęczeni by wspiąć się na zamkowe wzgórze, bańka na pięcie będzie ważniejsza niż druga strona rzeki.

Ten system niedokończonego zwiedzania jest znacznie tańszy i pewniejszy niż moneta wrzucona do fontanny. W końcu każda rzecz, której nie uda się nam doświadczyć, to znacznie lepszy powód do ponownych odwiedzin, niż mały kawałek matelu rdzewiejący na dnie jakiejś raczej brudnej sadzawki.

Jak dobrze, że nie trzeba wszystkiego zobaczyć.

***

Unfinished sightseeing

Just as well that you can’t see everything. That some street will always hide, some museum will close before we find it, some cable car will be closed due to the wind, a train to a suburban village will run away from the platform. We won’t find some square, we won’t have a big enough appetite for all the delicacies and the panoramic view recommended in the guidebook will, for the time, being melt away in the rain. We will get lost on the way to the park, we will be too tired to climb the castle hill, a blister on our heel will be more important than the other side of the river.

This system of unfinished sightseeing is much more economical and secure than a coin thrown into a fountain. After all, each thing we don’t manage to experience is a much better reason for a revisit than a little piece of metal rusting away at the bottom of some rather dirty pond.
Just as well that you don’t have to see everything

No comments: