Sunday 16 November 2008

Łamiąc złotą zasadę

Kiedy jest się nauczycielem, wiele ludzi ostrzega cię, aby w klasie nie poruszać takich tematów jak polityka, religia, czy nawet piłka nożna. Po prostu trzymaj się gramatyki i słownictwa. Wybierz tą bezpieczną opcję i unikaj niezręcznych chwil, kiedy dowiesz się, że twój uczeń po kryjomu jest faszystą, świadkiem Jehowy lub fanem Realu Madryt. W tym tygodniu postanowiłem złamać tę złotą zasadę. Wypchnąłem moich uczniów ze sfery komfortu i wprowadziłem ich do świata prowadzenia debat w obcym języku. Z podręcznika dla nauczycieli wziąłem listę tematów, przy czym niektóre z nich były bardziej kontrowersyjne od innych. Wybór tematu pozostawiłem uczniom. Chciałem sprawdzić, jak otwarci na dyskusję w rzeczywistości są. Mogli wybrać albo tematy niekontrowersyjne, jak na przykład telefony komórkowe, roboty lub gry video, albo zdecydować się na te bardziej kontrowersyjne, jak małżeństwa homoseksualne, walki byków, nauczanie religii w szkołach czy karę śmierci.

Moi uczniowie w Polsce, przynajmniej większość z nich, wybrałaby tematy mniej kontrowersyjne. Prawdę mówiąc, kiedy miałem konwersacje w Polsce, uczniowie powiedzieli mi, abym prowadził zajęcia w niekontrowersyjnym tonie. Moi hiszpańscy uczniowie natomiast, trochę ku mojemu zaskoczeniu, wybrali te bardziej kontrowersyjne kwestie. Wydaje się że Hiszpanie nie są tak zamknięci w sobie, jak myślałem. Wszystko to doprowadziło do raczej ciekawych dyskusji. Hiszpania to teoretycznie kraj katolicki, ale jeśli chodzi o małżenstwa homoseksualne, adopcję przez osoby samotne czy nacuzanie religii w szkołach, moi hiszpańscy uczniowie mieli raczej liberalne poglądy. To jest liberalne jak na katolików. Małżeństwa homoseksualne zostały zalegalizowane za rządów obecnego premiera i nie udało mi się znaleźć nikogo, kto by się z tym prawem nie zgadzał.

Debata na temat kary śmierci byłą trochę bardziej burzliwa. Moi uczniowie mieli ogólnie podzielone opinie na ten temat. Myślę, że można to przypisać połączeniu dwóch czynników. Po pierwsze, hiszpańskiemu doświadczeniu terroryzmu, w szczególności ze strony ETA, i po drugie złości na obecne hiszpańskie prawo karne, które doprowadziło do zwolnienia z więzienia po karze 21 lat niejakiego Iñaki de Juana Chaos, członka ETA odpowiedzialnego za zabicie 25 osób.

Jednak najabrdziej konrtowersyjny temat to walki byków. Dla niektórych korrida to godna hiszpańska tradycja, która po części definiuje bycie Hiszpanem. Dla innych to barbarzyńska wymówka dla torturowania zwierząt. Ci, którzy byli zwolennikami korridy, mieli mocne przekonania i przedłożyli kilka powodów, dla których popierają walki byków. Zaliczał się do nich raczej dziwaczny argument, że gdyby nie korrida, nie istniałby pewien gatunek byków. Jak się okazuje, byki używane podczas walk są hodowane speclajnie na ten cel. Ci, którzy byli korridzie przeciwni, byli raczej zrezygnowani na myśl o tym, że walki nadal będą się odbywać w najbliższej przyszłości. Wiedzieli, że byli w mniejszości i na ogół wyrażali swoją opinię mówiąc, że chociaż osobiście nie lubią korridy, to akceptują fakt, że lubią ją inni i z tego powodu nie popierają całkowitego jej zakazu. Prawda jest taka, że korrida jest w Hiszpanii nie tylko tradycją, ale także wielkim interesem i że żaden hiszpański rząd, a w szczególności nie ten obecny, nie zaryzykowałby tak niechętnie widzianej polityki.

Zatem złamałem złotą zasadę i przeżyłem. Może miałem szczęście, bo miałem do czynienia z grupą ludzi o raczej szerokich horyzontach. Żadnych faszystów czy świadków Jehowy. Jedynie kilka fanów Realu.

No comments: