Thursday, 19 March 2009

Kto wie, czy za rogiem, nie stoją toreador z bykiem

Pory roku się zmieniają. Nadchodzi czas jednodniowych wycieczek z rodziną. Czas ubrać swoje niedzielne ubranie, bo nastał czas pozabijać trochę byków. Prawdziwa nazwa to walki byków, ale ja nie uważam tego za walkę. Tu otwiera się puszka Pandory na temat czy corrida powinna być zabroniona czy nie. W zeszłym tygodniu znalazłem się w środku takiej debaty i była to debata, po której zabrakło mi słów. No bo co zrobić, kiedy ma się przeciw sobie nonsensowne argumenty? Nonsensowny argument numero uno brzmi następująco: gdyby w Hiszpanii nie było walk byków, byki nie istniałaby w ogółe, ponieważ hoduje się wyłącznie dla corridy. Może to ze mną jest problem, ale nie wydaje mi się, że jest to argument przemiawiający za walkami byków. Czy oznacza to, że oddajemy bykom przysługę? Ok, zarzynamy je publicznie dla zabawy, ale hej, przecież one nie wolałyby chyba wcale nie istnieć? Zdaje się, że nikt się ich jeszcze nie zapytał o zdanie. To sprowadza mnie do nonsensownego argumentu numero dos: zanim byki zostają zabite, prowadzą wspaniałe życie w otwartych polach z taką ilością jedzenia i seksu jakiej tylko dadzą radę. Cóż, dźgnięcie nożem w czaszkę to cena jaką płacą za życie playboy’a jakim mogą się wcześniej nacieszyć. Nie jestem ekspertem, ale nie wydaje mi się, że byki nie zdają sobie sprawy z tego, jakie mają szczęście. Zastanawiam się, czy są w stanie rozważać takie sprawy w swoich głowach i dojść do jakichś wniosków i czy w takim razie doszłyby do wniosku, że w gruncie rzeczy gra jest warta świeczki. Nonsensowne argumenty są o tyle dziwne, że mimo iż wiemy, że nie mają sensu, to trudno jest odpowiedzieć na nie w logiczny sposób. Być może politycy powinni zacząć ich używać. Korupcja mogłaby być usprawiedliwiona, bo dostarcza dziennikarzom historii, a prawnikom pracy. Wracając do tematu, przedstawiane są też inne argumenty popierające corridę. Jeden z nich to to, że jest to forma sztuki. Cóż, są ludzie, którzy myślą, że czarna kropka na białym tle to sztuka. Osobiście nie widzę nic artystycznego w facecie w złotych rajtkach i błyszczącej marynarce dźgający zdezorientowanego, na wpół nieżywego byka, żeby udowodnić, że ma duże cojones (czyli jaja). Być może najbardziej przekonujący argument to ten ekonomiczny, mianowicie że corrida dostarcza ludziom środków do życia. Tak samo byłoby z legalizacją heroiny, ale nie jest to chyba najlepszy pomysł. Pewnie już udało się wam zgadnąć, co myślę o walkach byków. Jestem im przeciwny. Gdyby corrida była praktykowana w Afryce albo w krajach Arabskich, zostałaby uznana za nieucywilizowanie, barbarzyńskie zajęcie, ale ponieważ ma ona miejsce tu, w Europie, to jest tradycyjną formą sztuki. Zdaję sobie sprawę, że mówię o czymś, co dla wielu Hiszpanów jest częścią ich kultury i że być może czasami powinno się trzymać język za zębami jeśli o chodzi o tak delikatne sprawy. Uważam jednak, że są sytuacje mamy prawo wyrazić swoją opinię i powiedzieć, co myślimy. Jeśli kiedyś przeprowadzę się do Japonii, to napiszę o łowieniu wielorybów, a jeśli zamieszkam w Arabii Saudyjskiej, napiszę o kamieniowaniu cudzołożników.

No comments: