Sunday 15 March 2009

Życie jak w Madrycie. Czyli o weekendzie...

... i nie o tygodniu, bo w tygodniu życie w Madrycie nie jest jak w Madrycie. Zakładam, że jest jak życie w każdym innym mieście pracy i biznesu – biurowo i w pośpiechu. Ale w piątek następuje magiczna przemiana i miasto się rozluźnia, rozsiada w knajpkach, rozkłada na ławkach, rozbiera w słońcu ze wszystkiego, co biurowe. I w takim rozweekendowanym Madrycie życie faktycznie jest jak w Madrycie – ciepłe, smaczne, roześmiane. Powolne i leniwe. Na trawie i na tarasie. Z winem i kawą. Z głową spokojną i jasną od słońca. I z sercem przeogromnie rozkochanym w życiu.

No comments: