Podróżowanie, czyli wyjeżdżanie i wracanie, rozpycha ramy naszej perspektywy. Na boki, do góry, na dół i w głąb.
Najpierw należy wyjechać, by co trzeba mogło się rozszerzyć. Potem trzeba powrócić, aby można było przyłożyć nową perspektywę do starej i zobaczyć, że jest o kilka rozmiarów większa. Zupełnie tak jak buty, które nosimy teraz są większe od tych, które nosiliśmy kiedy nasze stopy jeszcze rzadko dotykały ziemi.
I jakże jesteśmy dumni, zadowoleni, podekscytowani, samo-zachłyśnięci, rozpędzeni, kiedy tak sobie rozciągamy widok na życie! Jakże słodko nam to smakuje, jakże lekko przychodzi!
Lecz mimo całego rozszerzenia, rozciągnięcia i pogłębienia, nie rozumiemy, jak małe i płytkie to wszystko. Aż stanie się coś, co ma zupełnie inne wymiary.
I w okamgnieniu staje się jasne, że nigdy nie rozciągniemy się na tyle, by to ogarnąć. Nie będziemy nigdy w stanie dostrzec gdzie się to kończy, a gdzie zaczyna. Rama naszego czasu nigdy tego nie zawrze. I będziemy musieli czekać aż przyleci mały ptaszek i zaśpiewa nam coś na ten temat, jak dzieci siedzące na balkonie w małych bucikach, z nogami dyndającymi nad ziemią.
Najpierw należy wyjechać, by co trzeba mogło się rozszerzyć. Potem trzeba powrócić, aby można było przyłożyć nową perspektywę do starej i zobaczyć, że jest o kilka rozmiarów większa. Zupełnie tak jak buty, które nosimy teraz są większe od tych, które nosiliśmy kiedy nasze stopy jeszcze rzadko dotykały ziemi.
I jakże jesteśmy dumni, zadowoleni, podekscytowani, samo-zachłyśnięci, rozpędzeni, kiedy tak sobie rozciągamy widok na życie! Jakże słodko nam to smakuje, jakże lekko przychodzi!
Lecz mimo całego rozszerzenia, rozciągnięcia i pogłębienia, nie rozumiemy, jak małe i płytkie to wszystko. Aż stanie się coś, co ma zupełnie inne wymiary.
I w okamgnieniu staje się jasne, że nigdy nie rozciągniemy się na tyle, by to ogarnąć. Nie będziemy nigdy w stanie dostrzec gdzie się to kończy, a gdzie zaczyna. Rama naszego czasu nigdy tego nie zawrze. I będziemy musieli czekać aż przyleci mały ptaszek i zaśpiewa nam coś na ten temat, jak dzieci siedzące na balkonie w małych bucikach, z nogami dyndającymi nad ziemią.